WYŁĄCZNIE O WYBACZANIU => Sprawy związane z praktyką => Wątek zaczęty przez: Andrzej w Grudzień 13, 2005, 23:45:19

Tytuł: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Andrzej w Grudzień 13, 2005, 23:45:19
Ten wątek jest poświęcony Praktyce codziennego wieczornego wybaczania.
Opis praktyki:

Kiedy położysz się wieczorem do łóżka, nie wolno Ci zasnąć! tak długo aż zrobisz w myślach przegląd mijającego dnia i wybaczysz wszystkim którzy sprawili Ci ból, przykrość,
uczynili krzywdę - w tym - TYLKO TYM - mijającym dniu.

W ten sposób możesz praktycznie wkroczyć na ścieżkę stawania się osobą wybaczającą i rozpocząć zmierzanie w kierunku, wybaczenia tego co na teraz jest dla Ciebie nie wybaczalne.

Do postawienia tego wątku zainspirowała mnie Nika:
Kopchani...jesteście Kochani.....Andrzeju tak, bardzo prosze o dalsze wskazówki..dzisiaj wieczorem zaczynam przegląd dana i tak wieczór w wieczór, ale proszę, jesli znajdziesz czas..poprowadz mnie dalej całuje - Nika32 :D

Zapraszam wszystkich zainteresowanych a szczególnie Nikę, do dyskusji i dzielenia się swoimi doświadczeniami związanymi z opisaną powyżej praktyką.
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Marcin w Grudzień 20, 2005, 23:38:12
Kiedy położysz się wieczorem do łóżka, nie wolno Ci zasnąć! tak długo aż zrobisz w myślach przegląd mijającego dnia i wybaczysz wszystkim którzy sprawili Ci ból, przykrość,
uczynili krzywdę - w tym - TYLKO TYM - mijającym dniu.

Czy wystarczy w myślach darować tej osobie wyrządzoną mi krzywdę? A co z emocjami, gdy na wspomnienie tego wydarzenia podnosi mi się ciśnienie?
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Andrzej w Grudzień 21, 2005, 01:06:41
Czy wystarczy w myślach darować tej osobie wyrządzoną mi krzywdę? A co z emocjami, gdy na wspomnienie tego wydarzenia podnosi mi się ciśnienie?

- Ty nie wiesz? -
_O_D_D_Y_C_H_A_J_
:D
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Marcin w Grudzień 21, 2005, 07:46:14
Czyli sprawa będzie zakończona na tym

... w myślach darować tej osobie wyrządzoną mi krzywdę...

i nie muszę czekać aż emocje opadną do zera?
Na emocje oddycham :D

Czy dopiero gdy wspomnienie tej sprawy nic mi nie będzie robiło?
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Dorota w Grudzień 21, 2005, 16:24:24
Ja mam często tak, że emocje związane z tym że ktoś sprawił mi przykrość  w danym momencie, mijają bardzo szybko, niekiedy dosłownie po godzinie ( pozornie ) nie pamiętam "incydentu".

Gdy on się dzieje, staram się pamiętać o oddechu (Orzech -  :wink: ),  choć to trudne!
A wieczorem, "poprawiam", pamiętając że: nie wolno mi zasnąć, nim wybaczę wszystkim którzy sprawili mi przykrość, ból w mijającym dniu.

I przyznam że wieczorem, czasem (bo nie zawsze , chyba zależy to od siły "zainkasowanego" ciosu) wcale nie podnosi mi się już ciśnienie, na wspomienie danej osoby i wydarzenia.

Oczywiście zaraz nasunęło mi się "dlaczego?"
Czy dlatego, że nieodkładane urazy, łatwiej wybaczyć ?
Czy może robię coś "nie tak"? /drapanie/
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Andrzej w Grudzień 21, 2005, 17:29:36
Czy może robię coś "nie tak"? /drapanie/
Robisz "bardzo tak" - a przy okazji wzruszasz starego "knołhoła".  /cmok/
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: olifka w Grudzień 21, 2005, 20:44:35
a dla mnie wieczory zrobiły się jakoś dłuższe, zasypiam ze łzami w oczach, i ciężko mi jest na sercu ... oddech pomoga mi się zrelaksować i nawet nie wiem kiedy zasypiam, ale czy to co robie to faktycznie wybaczanie??
 borykam się z codziennościa która dotyka moje rany ... odczuwam brak partnera, ojca dla mojej córeczki.... strasznie sama sie z tym czuje i łape się na tym że te moje wieczory to własnie jemu dedykuje i mojemu tacie który jak nikt trafia prosto w serce

om


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx xxxxxxxxxxxx
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Dorota w Styczeń 03, 2006, 10:10:57
Wybuchło to ni z tego ni z owego, już pod koniec dnia... Ale doprowadziło do "głośnej wymiany zdań" i... chlapnięcia drzwiami aż się trochę tynku posypało z futryny ( a umiem tak, umiem... :?)
Wczoraj, poraz n-ty przekonałam się, jak cudowne narzędzie mam w ręku!!!!

Gdybym się położyła spać (nie używszy go), i usiłowała na "chama" zasnąć, "zapomnieć", zdusić w sobie, to nie wiem jak by się to skończyło.
Pewnie normalnie, w końcu bym zasnęła, a to "świństwo" znalazłoby sobie wygodną kryjówkę, odłożyło na stosiku jemu podobnych, żeby przy nadarzającej okazji wyleźć ze mnie.

Kurcze, jak się cieszę że nie "przewlokłam"tego na następny dzień, że nie umiałam wczoraj zasnąć nim nie zrobiłam z tym porządku.
Jaka wielka ulga i prawie natychmiast potem przyszedł sen... jakby w "nagrodę" :)

A na DZIŚ znowu mam "kart blansz" :mrgreen: /happy/ :mrgreen:
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Magda w Styczeń 05, 2006, 15:29:15
Hmm, u mnie to tak dobrze nie działa...  :oops:

Pierwszy raz usłyszałam o codziennym wieczornym wybaczaniu półtora roku temu (na treningu wybaczania oczywiście :lol:). Ale jakoś mi się zapomniało... aż do następnegp treningu, na którym po raz kolejny usłyszałam o wieczornej praktyce. Było mocne postanowienie i... znów było łatwiej zapomnieć.

Ale od pewnego czasu chodzi to za mną...

Próbuję, próbuję i doszłam do wniosku, który mnie przeraził: często wcale nie chcę wybaczyć. I chociaż źle mi z tą złością to trwanie w niej daje mi władzę (?) poczucie wyższości, bo ja jestem dobra a on(a) zły (?)

W tym momencie, pisząc, uświadomiłam sobie coś ważnego –
– że moje cowieczorne próby właściwie wciąż dotyczą tego samego. Dotykam ciagle tej samej sprawy choć w różnych miejscach.

Na szczęście zdarza się :lol: – ostatnio nawet coraz częściej – że jestem w stanie wybaczyć. Potrafię przejść barierę złości i urazy i przytulić się. Łatwiej mi, kiedy osoba, której wybaczam jest blisko.

W sumie coś niewesoło to wygląda – czas zakasać rekawy i DO ROBOTY
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Halinka w Styczeń 05, 2006, 17:15:37
Do mnie dotarło wreszcie, że mam wybaczyć tylko z DANEGO DNIA, a ja ciągle łapałam się na tym, że cofałam się do przeszłości. :x
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Andrzej w Styczeń 05, 2006, 17:20:21
Do mnie dotarło wreszcie, że mam wybaczyć tylko z DANEGO DNIA, a ja ciągle łapałam się na tym, że cofałam się do przeszłości. :x

Jojku Halinko "tylko z DANEGO DNIA" inaczej efekt jest odwrotny!
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Enya w Styczeń 06, 2006, 21:07:13
Też mi się zdarzało cofać w przeszłość. Teraz to widzę, że to były ucieczki od teraz. Cholerka /palma/
Dobrze, że to się wyjaśniło /thanks/
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Halinka w Styczeń 07, 2006, 17:12:20
Andrzej, mimo wszystko nie daje mi to spokoju. No dobra kładę się spać. Co zrobić z wk....wieniem, które odczuwasz na samą myśl o danej osobie, mimo, że w danym dniu nic się nie wydarzyło. Tak czy siak jest to chyba zawieszone w przeszłości mojej, skoro tak odczuwam. Może to jest bardzo proste,  tylko ja to tak komplikuję.
I jeszcze mi przyszło coś takiego:skoro nie zrobiłam tego ani wczoraj przed snem , ani przedwczoraj , to zaczyna się to za mną ciągnąć jak smród jaki. Więc postanawiam zrobić to dziś... /co/ /Andrzej/
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Weronika w Styczeń 12, 2006, 10:23:36
Nakręcam się, czasem bardziej, czasem mniej. Chodzi o to, żeeee...
  Od jakiegoś czasu uświadamia mi się bardzo ważny mechanizm, obecny w moim życiu od dawna i znacząco mający na nie wpływ, niekoniecznie pozytytwny.
  To, co się dzieje, łącznie z nakręcaniem, to wypełnianie listy -  to przygotowywanie się do zmiany. Ofiara losu nie chce być nią dłużej. Ot co...
   I wcale nie jest mi przyjemnie przechodzić przez te procesy, nie lubię nawet oddychać. Jest to dla mnie takie zło konieczne, które musze przejść, jeśli chcę, aby było lepiej. Najchętniej byłabym już za, albo, żeby przeszło to bez udziału mojej świadomości.
   Dlatego nie chcę sie teraz odprężać. Bo byłoby to tłumieniem i odwracaniem uwagi od tego co jest. Chcę być uważna w tym, co się dzieje, by móc  wyrzucić tego świństwa jak najwięcej, i w przyszłości nie musieć wizualizować wodospadów po to, by zaznać spokoju:)) Wolę je zresztą widzieć na żywo:) A jak tak człowiek chodzi i chodzi koło czegoś, to w końcu albo wpadnie w obsesje, albo znajdzie odpowiedź:)
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Jurek w Styczeń 12, 2006, 14:42:58
No Wronika jakoś tak bliskie jest mi to co piszesz. Chciałem coś skrobnąć od siebie, ale mój tekst byłby powieleniem tego co napisałaś. Q...wa, ja pier...lę, wygląda mi na to, że wielu z nas porusza się w tych samych schematach, jesteśmy podobnie uwarunkowani, to samo nas wqrwia. Potem, mimo, że zdajemy sobie sprawę z możliwości jakimi dysponujemy, nie jesteśmy (nie jestem) w stanie nic z tym zrobić, oprócz napędzania się. Takie jebaniutkie błędna kóleczko. Mam serdecznie dość sytuacji, okoliczności w których się pławię na codzień, a jak pomyślę, że mam się położyć i pooddychać to mnie aż skręca :x Wisi nade mną jak miecz Demoklesa widmo uczestnictwa w next trening Wybaczania ( mam nadzieję skutecznego jak ostatnio). Jak na razie robię wszystko aby to odwlec :( . Ja pierdziu, jakie to u mnie poje...ne. Zdaję sobie sprawę z wielu mechanizmów które mną rządzą, ani nie jestem w stanie nic z tym zrobić, a chcę :shock:
Plizzzzzz help /Andrzej/ może jakąś szczałeczkę  /puk-puk/
Weroniko wspieru, wspieru Cię  :D Możemy se podać graby, ale to nic fajnego na razie. Może cosik z tego wyniknie??????????
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Dorota w Styczeń 16, 2006, 14:36:22
Nie dalej jak w piątek, "spięłam się" z kobitką w sklepie.
Poraz pierwszy odczułam różnicę pomiędzy podobnymi sytuacjami wcześniej , a tą.
Teraz wygarnęłm, co miałam w danym momencie(po raz pierwszy obserwowałam to! cudna zabawa! słowa same się cisnęły!).
Jeszcze chwilę potem mną trzepało,a jak wytrzepało to przestało.Nie pozostawiając kaca ,lub jak kto woli , niesmaku.
Ale byłam z siebie dumna!
Poraz pierwszy nie ścisnęłam tego w sobie, i nie żałowałam potem, że nie powiedziałam nic, tak jak to do tej pory bywało przy podobnych okazjach.
Poraz pierwszy, jakby zrównałam się z sytuacją , a nie stałam na przegranej pozycji. Jak te ciele mele.

Wieczorem okazało się że to co się zadziało , jest jak wyblakły obrazek. Wytrzepało się wtedy.

Kiedyś myślałam że takie sytuacje "podlegają" pod praktykę cowieczornego wybaczania.
Przy tej sytuacji, poczułam że nie .
Sama nie wiem czy coś kombinuję , a może to chodzi tylko o sytuacje , które sprawiają ból, przykrość. A nie o takie ,w których na maxa( rzec by się chciało : "dla zdrowotności" ) się wk...urzysz?
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Magda w Styczeń 23, 2006, 20:22:45
Zaczęłam praktykować codzienne wieczorne wybaczanie i napotkałam problem:

co zrobić w takiej sytuacji: byłam świadkiem jakiegoś zdarzenia. Poczułam wkurzenia na osobę, która mnie personalnie nic nie zrobiła ale to co zrobiła komuś innemu w mojej obecności bardzo mnie zabolało?

Dodam jeszcze przykład (całkiem wymyślony): powiedzmy, że ktoś w mojej obecności kopnął czy uderzył psa, który nic mu nie zrobił. A ja czuję wkurwienie na tę osobę?

Albo (juz bardziej prawdziwy) moja matka krzyczy w mojej obecności na ojca, obrzuca go róznymi epitetami bez specjalnego powodu.

Czyli jestem świadkiem zdarzenia, które mnie bezpośrednio nie dotyczy (nie ja jestem obiektem agresji) ale rusza mnie i czuję wkurwienie?

Jak coś takiego potraktować?
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Kosteczka w Styczeń 29, 2006, 17:16:32
Madziu, piszesz ".... bardzo mnie zabolało?"
Jeżeli znalazłaś się w jakiejś sytuacji - nie był to przypadek.
Lekcja powtarzana jest dopóty, dopóki się jej nie nauczysz.
A skoro zabolało, to już wiesz/czujesz nad czym można popracować.
Inni są po prostu odzwierciedleniem ciebie.

Polecam - Zasady bycia człowiekiem (http://cyo.pl/dmdocuments/Zasady_bycia_czlowiekiem.zip) wieczorem przed snem są super. Jakiekolwiek zadam pytanie, wszystko w nich wyczytam  :D

Ostatnio jakiś dupek kopnął Maxi. Nie widziałam tego osobiście ale długo zasypiałam tamtej nocy. Pewnie, że na początku ucieszyłam się że Kostek mu  /dostal/
tylko co to zmieniło.
Dla mnie nie ma sensu wściekać się na kogoś, że nie kocha, nie czuje -
no bo jak ? jak nie ma serca.
Kilka dni później spotkałam tego pana-dupka. Szłam z Maxi koło bloku.
Popatrzyłam na niego ze współczuciem - a on szybciutko uciekł w inną ( swoją ) stronę.
Hm... przecież to nie ja mu natrzaskałam  :lol:
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Nika w Październik 29, 2007, 11:24:45
Miałam wczoraj bardzo trudny dzień z Tomkiem :(
   Nieźle mi d..... - zabolało  /rozdarte/... a potem przyszła taka fala wkurzenia  /redf/ ...
 miałam ochotę skoczyć mu do gardła - jak zranione zwierze.... chciałam oddać i... nie miałam czym  :shock: fala odeszła i pozostało zranienie :( 
 i poczułam jak się napinam, dumnie zadzieram głowę, zaciskam usta.....
 obserwowałam to przez chwilę i podjęłam decyzję - wybaczam - odpuszczam.... nim się zagnieździ, urośnie i dołoży do plecaka.

    Ale poszło z rozumu, rozsądku i serce odmówiło :(

Wtedy przypomniałam sobie różę - piękną czerwoną różę... i posłałam ją w stronę Tomka w myślach  /sle_caluski/... i tak została między nami a ja poszłam na spacer z psem i pooddychałam i poczułam jak powoli puszcza  :)
 Nie wiem czy do końca... ale wieczorem zasnęłam rozluźniona.   /motylek/

 
Tytuł: Odp: Praktyka codziennego wieczornego wybaczania
Wiadomość wysłana przez: Mariusz w Grudzień 25, 2007, 22:40:08
 Po sytuacji lub imaginacji, która wymaga wybaczenia, zaczynam kontaktować się z tą sytuacją, następnie zastanawiam się czy Chcę Wybaczyć. Jak zobaczę, że Chcę przez rozum (czasami brak czasu  w ciągu dnia na kontakt z uczuciami) przekazuję sprawę Wybaczenia Gdzieś Tam w Górę i zostawiam sprawę.

Jeżeli sprawa jest "drobna" zwykle ten sposób działa, jeżeli "duża" to dzięki temu sposobowi zapamiętuję o co chodziło i z czym związane i mam temat do przepracowania. 

To jest dla mnie bardziej skuteczne i wygodne w ciągu dnia, gdy brakuje czasu na głębsze wejście w sytuację.

Przed Wigilią zobaczyłem jak mój dyrektor w pracy idzie korytarzem przygarbiony potwornie, poczułem coś jak współczucie ale też mogła to być litość i się wystraszyłem, że:
1. Poczułem litość zamiast współczucia.
2. Utożsamiam się z ofiarą czyli gdzieś tu czuć Wybaczaniem.

Skojarzyłem sytuację z Moim Ojcem, (chciałem w Wigilię wybaczyć Ojcu). Zszedłem na papierosa i skorzystałem ze sposobu wybaczania opisanego powyżej. Wybaczałem Ojcu, że był taki bezsilny i ja też bo nie mogłem zaradzić sytuacjom za które on był odpowiedzialny, ja wtedy byłem dzieckiem to nie było moje podwórko. Na Wigilii na przywitanie dałem czekoladę Ojcu. /serducho/

Dzielny z Niego  Człowiek wiele lat pił, żeby Mamie zmiękło serce i żeby dać Mi szansę na to Coś.