WYŁĄCZNIE O WYBACZANIU => Sprawy związane z praktyką => Wątek zaczęty przez: Leszek w Lipca 03, 2005, 21:50:31

Tytuł: Wybaczone czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Leszek w Lipca 03, 2005, 21:50:31
Ja to w sumie mam kłopot z określeniem czy wybaczyłem czy nie-po prostu intelektualnie tego nie ogarniam i nie potrafię w nim znaleźć odpowiedzi na to. W ubiegłym roku przytrafiła mi się dziwna rzecz. Przez parę lat tkwiłem w nienawiści do penej osoby (a jest to kobieta...) i nie mogłem sobie dać z tym rady, nie mogłem przekroczyć w sobie "negatywnych" emocji i nienawiści do niej. Musialbym tutaj dużo pisac o rożnych okolicznościach jakie się przyczyniły do tego-ale stała się rzecz dziwna-nienawiść przerodziła się w miłość (tak mi się wydaje...) z pewnością nie ma już nienawiści. O co tu chodzi...? Pozdrawiam.
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Andrzej w Lipca 03, 2005, 21:51:19
Witaj Leszku  :)

Twój post "zasługuje" na odrębny topic (co właśnie uczyniłem).
W ramach Treningów Wybaczania wyjaśniam m.in. że:
Cytuj
Wybaczanie nie jest celem, wybaczanie jest sposobem osiągnięcia celu, którym jest akceptacja.
Duchowość w wybaczaniu przejawia się w tym, że wybaczamy nie tyle komuś co TO.
Ten akcent sprawia że to co zostaje wybaczone jednej osobie, jest wybaczone wszystkim.
Myślę że jeśli zrozumiesz różnicę między:

  a
Twój problem zostanie rozwiązany.
Jak widzisz - wybaczanie można postrzegać jako proces interpersonalny (takie sobie)  :? , albo duchowy (to dopiero jest coś)  :shock: .
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Artfilka w Lipca 03, 2005, 21:52:07
Cytat: Andrzej
  • wybaczam TOBIE to
  a
  • wybaczam Tobie TO
Zauważyłam że jest różnica w mojej reakcji.
Po przeczytaniu pierwszego z akcentem na Tobie bez reakcji.
Po przeczytaniu drugiego z akcentem na To .... Aż zawyło .Wywołuje płacz.
To boli. Przypominają mi się przykre rzeczy mgliście. Czuję spięcie.
Nie mam ochoty do tego wracać :cry:
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Leszek w Lipca 03, 2005, 21:52:49
Dzięki za odpowiedź.Chyba zaskoczyłem i wiem o co chodzi.Nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób-myślałem,że skuteczne wybaczanie polega na wybaczaniu personalnym,ale właściwie to chodzi tu o ładunek stłumionych emocji,które krzyczą,by je uwolnić i zintegrować.Wabaczam tobie TO...czyli np. odrzucenie,które później hodowane przeradza się w chorą potrzebe bycia kochanym.Muszę to przemyśleć...
Powracając jeszcze do tematu...Zauważyłem,że gdy zmieniła mi się relacja z tą osobą, o której pisalem,to zmieniła się relacja ze wszystkimi ludźmi,a szczególnie z kobietami.Nie jest to jeszcze mistrzostwo świata,ale nie czuję już takiego dyskomforu w sobie gdy jestem w towarzystwie pewnych ludzi.Nie wiem jak to jest z moim wybaczaniem-przez ostatnie lata skupiałem się na tym co czuję,na akceptacji tego.Kiedyś usłyszałem takie zdanie,że tak naprawdę to przebywamy tylko ze samym sobą i wziąlem sobie to do serca.W sumie to nie zastanawialem się nad tym czy wybaczyłem czy nie,bo w swoim umyśle nie mogłem znaleźć na to odpowiedzi.Może skłamię,ale po prostu staram się być z tym co jest we mnie,akceptować to,nawiązywać z tym kontakt(z emocjami).Nie zawsze jest to łatwe i przyjemne-ale to ja odczuwam wszystko to co się dzieje w świecie,a bardzo chcę zaakceptować wszystko co jest we mnie i przestać już raz na zawsze z tym walczyć,uciekać od tego-bo to nie ma sensu.Trochę zawile napisałem,ale myślę,że będzie to zrozumiane.Pozdrawiam.
Tytuł: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Agnieszka w Lipca 03, 2005, 21:54:50
Dyskusja jakoś utknęła.
Cieszę się Leszku i Andrzeju, że o tym napisaliście, bo sama jakoś na to nie wpadłam. Myślałam przez te kilka dni  i doszłam do wniosku, że tu właśnie w dużej mierze "jest pies pogrzebany". Jeśli czułam jakiś żal - to miałam przed oczami osobę. Mam ochotę spróbować widzieć problem bezosobowo. Chyba poćwiczę, bo mnie to jakoś wzięło. Aż towarzyszą sprawie dosyć wyraźne emocje. Może to to.
Tytuł: Wybaczyłem czy nie..?
Wiadomość wysłana przez: Leszek w Lipca 03, 2005, 21:55:41
Otóż - jeszcze nie. W głowie można mieć wszystko ładnie poukładane - lecz w sercu na ogół jest totalny burdel , wusypisko śmierdzących , gnijących odpadów. Właśnie tego śmietniska teraz doświadczam. Wczoraj byl Dzień Matki - ktory był dla mnie najsmutniejszym , przepelnionym nienawiścią dniem tego roku. No nie wybaczyłem - stoję przed betonową ścianą , jaką wzniosłem w moim sercu i nie mam pomyslu jak ją przejść. Coraz bardziej widzę , że caly wszechświat moszę w sobie , że każda relacja z czlowiekiem jest oparta na tym podstawowym związku , jaki się miało z rodzicami. Smutne to - ale taka jest prawda. Pozdrawiam
Tytuł: Powodzenia
Wiadomość wysłana przez: Grzegorz w Lipca 03, 2005, 21:56:39
Witaj Leszku

Powyżej piszesz tak:
No nie wybaczyłem - stoję przed betonową ścianą , jaką wzniosłem w moim sercu i nie mam pomyslu jak ją przejść.

Aż ciśnie mi się na usta pytanie: "Długo masz zamiar tak stać pod tą betonową ścianą?"

A z własnego doświadczenia wiem, że można tak stać latami bez uśmiechu i pogody na twarzy, w beznadzieji i bez pomysłu "jak to przejść".
A pomysł jest tuż, tuż....
A terminy kolejnych okazji mijają....

Czasami w naszym życiu jest tak, że nie wiemy, gdzie się znajdujemy. Po co te wszystkie doświadczenia, nie widzimy w nich żadnego sensu. Poruszmy się po omacku, jakby bez mapy. Myślę, że ten czas masz już poza sobą.

Leszku, Ty już wiesz gdzie zawędrowałeś!
Jeśli faktycznie chcesz poznać co jest za "betonowym murem", pozostało Ci zrobić pierwszy "krok".

Życzę Ci powodzenia

Grzegorz  :)
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Leszek w Lipca 03, 2005, 21:57:30
Teraz wiem , że wybaczanie dotyczy emocji , że bez skontaktowania się z tym " ładunkiem emocjonalnym "  jest niemożliwe. Czy to podczas treningu czy nie - i tak i tak to ja mam wybaczyć , i nikt , i nic za mnie tego nie zrobi.
Pytanie typu wybaczyłem czy nie jest moim zdaniem bez sensu , a szukanie na nie odpowiedzi jest najlepszym sposobem by nie wybaczać. Pytanie raczej powinno brzmieć czy już kocham , na które z resztą też nie trzeba odpowiadać. Miłości nie ma bez wybaczenia i odwrotnie. Nie ma co się grzebać w przeszlości , kombinować wybaczenie w rodzaju wybaczanie wszystkim ludziom , którzy to i to lub to i tamto zrobili. Lub też mielić rodziców i sprawdzać : wybaczyłem czy nie? Jestem już wolny od tego czy nie? Rodziców i wszystkich naszych winowajców mamy na co dzień w ludziach z którymi przebywamy i których spotykamy. Pozdrawiam
Tytuł: ...
Wiadomość wysłana przez: Kaja w Lipca 03, 2005, 21:58:59
Na Forum RB Ktoś zadał pytanie:
Cytuj
Czy nadal szukam w innych mężczyznach "tatusinych kawałków"?
Mam świadomość, że moje dotychczasowe, "przedwybaczaniowe" relacje z mężczyznami nie były krokiem "do przodu", współtworzyłam je według znanego mi schematu.
Dlaczego ostatnio zafundowałam sobie powtórkę i wbrew realiom (!) próbowałam grać zgodnie ze starym scenariuszem?
Tym razem bywało, że nawet z tym kontaktowałam. Ale uznałam, że skoro nie ma szans na zmianę powielanych wzorców, to nie warto się szarpać. Bezpieczniej w tej sytuacji pójść ścieżką, na której potrafię się poruszać w sposób ból minimalizujacy.
Od kilku dni próbuję przyjrzeć się temu i pytam: a może czegoś jeszcze nie wybaczyłaś?
Trudno mi pojąć - wyraźnie czuję, że TO co odtworzyć próbowałam, już nie oddziela mnie od Ojca, że wybaczone. Więc?
Skąd ta potrzeba wejścia w klimat znanej roli, powrotu do takiej siebie, jaką byłam w chwili Jego śmierci? (Wtedy żal i lęk budziło to odejście, ale przede wszystkim czułam ulgę, że mój ojciec już nikogo nie skrzywdzi.)
Wiem, że uchwyciłam etap, na którym się zatrzymałam. Jak go przekroczyć?
Zastanawia mnie też  to, że coraz częściej myśl: a może pora sobie wybaczyć, bo jakoś bardzo często sama siebie karzesz. (Jest we mnie chęć "zmierzenia się z tym" na treningu.)
Ale co teraz, skoro nie podoba mi się perspektywa zostania z tym na prawdopodobnie kilka miesięcy?
Właśnie dotarło do mnie, że wybaczyłam to, co od Ojca dostałam, natomiast zostały jeszcze do zaakceptowania braki - tzw. dziura. Pewnie dlatego, gdy ktoś nie jest zainteresowany jej zapełnieniem, cała gama mechanizmów, ból i chęć odwetu we mnie.
Próbuję poczuć, czy jestem w stanie ten proces sama poprowadzić. Skoro tak dziwnie wspierający czas nastał...
Tytuł: Krok dalej
Wiadomość wysłana przez: Kaja w Lipca 03, 2005, 21:59:51
Dziś byłam na cmentarzu, zrobiłam czwarty krok.
Co we mnie? Wyciszenie, jakaś spokojniejsza i czystsza się czuję.
 /closed/
Trudno mi było oddzielić to, co rzeczywiście doczyszczenia wymagało, od efektów własnych kreacji. Wymagało to dużej uważności i chwilami bałam się, że nie jestem w stanie sama tego upilnować.
Pewnie dlatego, gdy z ojcem rozmawiałam, było we mnie:
"PRZEPRASZAM. Że dopiero teraz. A przede wszystkim, że tak często była we mnie ochota, by Ciebie obciążyć swoimi błędami."
I jeszcze jedno - ciężko jest samemu przez proces przechodzić. Czuję, że gdybym trochę więcej na plecy załadować spróbowała, to padłabym pod tym ciężarem. Dobrze, że to było takie "uzupełniające" wybaczanie.
 :)
Tytuł: ...
Wiadomość wysłana przez: Cordis w Lipca 03, 2005, 22:00:37
Cytat: Kaja
Trudno mi było oddzielić to, co rzeczywiście doczyszczenia wymagało, od efektów własnych kreacji.
Bardzo to trudne - wiem z własnego doświadczenia, jak trudno nie ulec pokusie obwinienia kogoś (zwłaszcza tego, kto już nam kiedyś "podpadł" ) za swoje "zagapienie życiowe", kreacje.
Cieszę się Kaju, że to za Tobą. :lol:
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Weronika w Października 19, 2005, 13:26:31
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie /rhop/ To dla mnie bardzo wspierajace, że moge skorzystać z tego, co piszecie. Bardzo podobaja mi sie Twoje wypowiedzi Leszku. Są mi "problemowo bliskie". Wasze posty są z lipca. Ciekawa jestem co teraz?  Uściski.
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Kaja w Października 19, 2005, 18:45:05
Małe sprostowanie - mój post został napisany znacznie wcześniej, w lipcu pewnie TU został przeniesiony.
Pytasz Weroniko "co teraz?". Hmm, mam nadzieję, że w końcu dotrę na kolejne Wybaczanie...

/kropki/
Jej, czytam własne słowa i zdziwienie we mnie. Był ten etap emocji pełen, pamiętam przecież że był... a teraz takie to dalekie.
Pozdrawiam Cię Ulka serdecznie.

 /sle_caluski/
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Weronika w Października 20, 2005, 00:24:16
  Tak sobie pomyślałam, że jestem taką niesamowicie tragiczną postacią :D . Samotną, odrzuconą, niekochaną :D  :D  :D U mnie też czas na następne. Ciekawe czy można przerobić sobie taką skrócona wersje procesu - pominąć plecaczek ? Taką duchową :D :D
   Pozdrawiam ciepło również - Ula  /ukochania/

"odrzucenie, które później hodowane przeradza się w chorą potrzebe bycia kochanym"
to ja, to ja /rhop/  tylko , że znowu mam problem  _ czy ja już tego nie wybaczałam?
  Znowu zaczynają mnie męczyc te górki i dołki.  :roll:
  Zaczyna się....
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Jurek w Października 20, 2005, 11:48:04
Cytat: Weronika
Ciekawe czy można przerobić sobie taką skrócona wersje procesu - pominąć plecaczek ? Taką duchową
Już gdzieś to było na łamach forum Wybaczaniowego, ale też za każdym razem Andrzej upierdliwie przypomina:
"Proces wybaczania, jest procesem emocjonalnym, nie zaś intelektualnym" 8)
Ty zaś Weroniko :D chcesz sprytnie przemycić "intelektualny" pod nazwą "duchowy". Tak to widzę. Też tak kiedyś kombinowałem, ale nic z tego nie wyszło. :( Samochód bez kól nie pojedzie, a proces wybaczania, to cała machina. Zabraknie "silnika", tyż  nie pojedzie. Czytając Twoje i innych posty, mam możliwość odświeżenia sobie wielu spraw i zrozumienia ich, co mam nadzieję niechybnie doprowadzi poprzez praktykowanie i próbowanie, do ich pojęcia /Andrzej/
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Weronika w Października 20, 2005, 17:05:45
No tak....bo ja strasznie nie lubię jak czegoś nie rozumiem. Może jest to też kwestia zaufania. Przypomina mi się najgroźniejsza, najwyższa, najbardziej prostopadła zjeżdżalnia w Water Parku. Nazwe też miała groźną. Z jakim wrzaskiem, ale jednak, odważyłam sie zjechać. Oczekiwanie miałam jedno - że przeżyje. Emocje były tak silne  :D że nogi mi sie trzęsły jeszcze dobry kwadrans po wyczynie. A potem satysfakcja i relax na leżaczku. Rozkoszowanie sie własną odwagą /fajora/
   No i tak jest podobnie z wybaczaniem. Tylko, że w tym wyczynie boję sie, że jeśli dam sie porwać żywiołowi własnych emocji to "nie przeżyje", bo pouszkadzam  siebie i innych po drodze. Nikt nie może mi dać gwarancji, że nie skrzywdzę sama siebie.

   A rozumienie i "inteligentny rozwój duchowy" dają możliwość kontroli nad sytuacją, a przez to bezpieczeństwa. ( Co ja mam z tym bezpieczeństwem?)
   A Ty wiesz, co masz w środku?                 /paw/

  Jakie atrakcje sobie przygotowałeś ?                              /dupa/

   Wejdziesz na tyle głęboko, na ile sobie ufasz.

   Nie da się przejść przez rzeke suchą nogą ( chciałam napisać chudą :D) , ale zawsze można pokombinować jak ją przeskoczyć :D ....
                                            ....albo obejść dookoła ( to dopiero wyczyn )
    Niektórzy to podobno lewitują.  Teraz wiem po co                    :D

     A poza tym jesteśmy zawsze łapani w nazwy. Ja do tej pory nie mam jasności co do drugiego kroku.  No i co ma czucie jeśli są zasady, szyfladki  "postępowania procesowego", jeśli do tej pory nie rozumiem kur... kwestii górki i dołka :( . Gdzie przestrzeń na emocje jeśli nie ma jasności takich pierdół ?
   Idziemy na emocje? To idźmy. A reszta niech nas wspiera, a nie przeszkadza ( w moim przypadku notorycznie, chociaz pod tym względem to jestem chyba szczególnym przypadkiem i używanie "my" jest błędne )
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Weronika w Października 25, 2005, 17:55:54
Jestem bardzo zagubiona intelektualnie i duchowo. Mam obsesje, którą hoduje już 5 lat. Siedzi w mojej głowie i wierci dziure, czasami bardzo zaboli nagłą tęsknotą w sercu. Sama siebie nieznoszę za to. Wiem, że ja ją karmie, nie potrafię jednak przestać. Żyje we mnie. Nigdy wczesniej nie było to dla mnie tak namacalne i tak wykańczające.
    Wiem, że nie wybaczyłam ( chyba /cholera/ ) , czuję za to, że moje serce "ruszyło" i nie mam już wyjścia, nie potrafię tego zatrzymać, przede mną kolejne wybaczanie temu człowiekowi - czwarte  /mur/ . Nie da sie ani cofnąć, ani zatrzymać. Próbowałam.
Więc chyba jednak jest jakiś uboczny efekt wybaczania :(
     Trzeba iść dalej.
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Jurek w Października 25, 2005, 22:40:01
Cytuj
przede mną kolejne wybaczanie temu człowiekowi - czwarte
Sorki, że wtrącam, ale czy wybaczasz temu człowiekowi, czy TO co on ci zrobił (bądź od zrobienia czego się powstrzymał) ?
Sam próbuję to złapać, bo wlecze się jeszcze coś za mną :( i dojrzewam do podjęcia decyzji o uczestnictwie w kolejnym treningu SW. Jeszcze nie wiem kiedy, ale chyba wkrótce się dowiem, bo już mnie zaczyna coś popychać, ciągnąć, szarpać...
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Weronika w Października 26, 2005, 01:37:11
Bardzo się cieszę, że się wtrącasz :D .

  No tak...chociaż widzi mi się to TO , bo widzę że się panoszy w moich relacjach z ludźmi,  to jawi mi się konkretny On i oczekiwanie, że puszcze go wreszcie ( i moze wreszcie się ).
  Czy wybaczanie jest sposobem na odkochanie? Bo to znaczy dać wolność, dać wolność = wybaczyć. Nie jestem  chyba wstanie nie oczekiwać, że sie go pozbędę, znaczy nie będzie wzbudzał we mnie emocji. I nawet jesli spróbuje sie przekręcić na to TO, to ON będzie dla mnie widoczny jak cholera, bo jest punktem zapalnym. Ciężko, co nie znaczy, że nie spróbuję.
   I tu mi się przypomina czyjaś złota myśl o wybaczaniu "nawet gdy zrobie coś strasznego nie zapominaj Kim Naprawde Jestem". Może tu własnie jest magia. Sprowadzenie Czegoś do tego Cosia, a Komuś przywrócenie  rangi Człowieka w naszym patrzeniu oczywiście.

   Będzie miło Cię poznać. Poszarpiemy sie razem :D
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Weronika w Listopada 04, 2005, 19:45:15
Wyklarował mi się temat kolejnego wybaczania: poczucie odrzucenia, które hodowane przeradza się w ciągłą potrzebe odrzucania i bycia odrzucanym.
   Widze, ze to nie On ( czyli moja psychoza ostatnich paru lat) ale TO mnie najbardziej przyciągało do tego człowieka. Odrzucaliśmy siebie nawzajem i na zmiane. Jak napisała to Osiecka : " nie o to chodzi by złapać króliczka, ale by gonić go...Tylko ja jestem bardziej pokrzywdzona, bo sie więcej nabiegałam :)
  Zaczęłam tez sie poważnie zastanawiac kto kogo pierwszy odrzucił. I wychodzi mi., że byłam to tak jakoś ja. Szarpie sie pomiedzy nienawiścią a poczuciem winy. I robi mi sie jeszcze gorzej kiedy dochodzi do mnie, że nikt tu nikogo nie kocha.
   I choc bardzo podobają mi sie słowa z jednej książki Hłaski: "Człowiekowi nie potrzeba od razu ucinać kutasa, żeby zrobić z niego szmatę, czasem wystarczy tylko rozmawiać, czekać i przyglądać się z boku ". I bardzo mnie nęci idea, ze w życiu bilans zysków i strat sie wyrównuje, to jednak uczucie krzywdy mnie własnie niszczy i nie pozwala żyć. Gdzie mój bilans cholera ?
 " ..... Oderwałeś mi skrzydła...Dłonie poplamileś krwią. A chciałam być aniołem " Auuuuuu....
   Boli. I jak patrze w przeszłość....I boję sie w nią patrzeć. Bo co jeszcze może wygrzebać świadomości palec grzebalec ? :(
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Nika32 w Grudnia 10, 2005, 18:34:25
Hmmmmm..poczucie winy, nieskie postrzeganie własnej osoby...wiem jedno, że zawsze przepraszam, nawet wtedy, kiedy nie jest to zgodne z moim JA..natomiast zastanawiam sie, jak mozna wybaczyć komuś, kto nie przestaje Cie ranić..poddac się..przejść z tym do porządku dziennego??..walczyć??.
Na "walkę" juz mi sił zabrakło, teraz zamknęłam się w sobie i jak narazie mam troche spokoju, ale co...czy jestem teraz zdana na chodzenie po domu "na paluszkach", czy jestem zdana na niemówienie tego, co czuje...dla niektórych domowników pewnie to byłby super komfort, tylko nie wiem, jak długo wytrzymam w tej "głuchej ciszy". Czuje, że przez cały czas zbiera sie we mnie coraz większa chęć zemsty...Boże...dwie skrajności zemsta i wybaczenie!!!
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Andrzej w Grudnia 11, 2005, 19:17:18
(..) Czuje, że przez cały czas zbiera sie we mnie coraz większa chęć zemsty...Boże...dwie skrajności zemsta i wybaczenie!!!

Osobiście uważam, że zemsta i wybaczenie nie są dwiema skrajnościami, są dwiema spośród wielu możliwości.

Przede wszystkim należy uważać aby nie wyszło jak w tym powiedzeniu:
Zrobię babci na złość - odmrożę sobie uszy!
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Nika32 w Grudnia 11, 2005, 20:14:38
Witam serdecznie!..No i własnie, nawet nie maiałam pojęcia, że zemsta i wybaczenie, to dwie skrajności, niestety, tak mało, albo prawie wcale nie mam wiadomości na temat wybaczania a bardzo chciałabym.
Andrzeju, ja sie nie gniewam..każda Twoja wskazówka, jest bardzo cenna, czytam i łykam wszystko, co jest na tym Forum, pragne życ w spokoju wewnętrznym i wiem, że potrzebuje duzo czasu a przede wszystkim pracy nad sobą.
Dzisiaj ojcu nie podałam herbaty...ma grypę i pewnie, to co napisze, jest chore, ale pomyslałam sobie, że, jak juz mam"dostawać po łbie", to bynajmniej będę wiedziała za co.
Teraz może powiedziec, że ma okropna córkę, bo nie podała mu herbety w czasie choroby, jest to uzasadnione.
Moje drążenie i myslenie mnie zabija, bo ciagle doszukuje się w którym miejscu popełniłam błąd...jestem juz bardzo zmeczona, aczkolwiek, szukam pomocy, bo mam dla kogo zyć.
Chciałabym wiedzieć, co to sa te Warsztaty i kiedy one sie odbywają. Zdaje sobie sprawe, że samym pisaniem za wiele nie zdziałam..pozdrawiam cieplutko - Nika32 :) :) :)
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: olifka w Grudnia 15, 2005, 22:57:35
... bardzo poruszył mnie ten temat, bo jak dla mnie jest to akurat temat mocno aktualny...
Zawsze gdzieś tam po dordze przewijał mi sie temat tatusia hmmm zresztą całemu mojemu rodzeństwu - to był taki mały tyranek, pisze w formie przeszłej bo tato został już zdetronizowany, ale nie o tym chcę się z wami podzielić ....
jestem najmłodsza w rodzinie i w przeszłości czesto się zdarzało, że rodzice wykorzystywali mnie do swoich prywatnch przepychanek, przez co zostałam odtrącona przez siostry i znienawidzona przez matkę - ogólnie niechciana (płacz) ...ehhh ciężko to się pisze .....

 Kiedy niedawno mój tato miał wypadek pierwszy raz poczułam, że mogę już go nie zobaczyć ... walczył o życie a ja modląc się o niego niejednokrotnie sama ze sobą i z Bogiem wchodziłam w samoistny dialog ... człam, że to mogą być jego ostatnie chwile a ja nie zdąże mu wybaczyc i ze szczerym sercem powiedzieć mu że go kocham - wydał mi się taki słabym .... jak na wyświetlanym filmie dopiero wtedy zobaczyłam jak przenosił swoje chore wzorce rodzinne na nas- swoje dzieci!!! I aż mi się szkoda zrobiło i ojca tyrana i mamy ofiary i nas zagubione dzieci pozostawione same sobie - smutek jakiś mnie ogarnoł, że wszyscy jesteśmy ofiarami ... ofiarami naszych przodków i tylko od nas zależeć będzie co z tym zrobimy ... czy poddamy sie fali?

a warto to przerwać uzdrawiając swoje relacje z bliskimi i jak nic radykalne wybaczanie się kłania ;)

om
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Weronika w Kwietnia 15, 2006, 20:06:33
Mam poważne pytanie. Hmmm...Czy jeśli człowiek porozgrzebuje te swoje cudne wspomnienia i nie wybaczy, dojdzie do tego punktu i nie da rady, to czy wywleczenie tego na zewnątrz, uświadomienie sobie często rzeczy, o których nie mielismy pojęcia, bo bylismy ich nie świadomi, nie będzie ciosem wymierzonym w Siebie i nie zniszczy nas trochę? Bo moja wiara w Know How a się lekko chwieje. Jest to jednak jedyny sposób, który rusza serce jaki znam. Pal licho jednak moje. Moje jest moje. Nie chcę jednak wpuścić kogoś w maliny. Nie bede wymyslać, siebie tez nie chce podrapać.
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Andrzej w Kwietnia 15, 2006, 21:56:56
Czy jeśli człowiek porozgrzebuje te swoje cudne wspomnienia i nie wybaczy, dojdzie do tego punktu i nie da rady, to czy wywleczenie tego na zewnątrz, uświadomienie sobie często rzeczy, o których nie mielismy pojęcia, bo bylismy ich nie świadomi, nie będzie ciosem wymierzonym w Siebie i nie zniszczy nas trochę?

Zranieniem nie będzie, będzie (urażeniem) dotknięciem chorego miejsca, ma prawo zaboleć i dobrze.
Przecież (chyba już wiesz że) na Twoje życie dokładnie tak samo wpływa to czego na swój temat jesteś świadoma jak to czego świadoma nie jesteś. Uświadomienie może być przykre i bolesne ale daje szansę na uzdrowienie.
A że trudne, nie obiecuję że będzie łatwe, wręcz przeciwnie, powtarzam że:
"Wybaczanie jest najtrudniejszą rzeczą jakiej może podjąć się człowiek".
Można się znieczulać, uciekać w racjonalizację, udawać że wszystko jest ok. i trwać w obwinianiu do śmierci - ale czy rzeczywiście na to masz ochotę?
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Weronika w Kwietnia 16, 2006, 08:43:13
 Andrzeju, zgadzam sie z tym, co mówisz. Oczywiście, ze wiem, o tym, ze na nasze zycie mają wpływ te uświadomione i te nieuświadomione rzeczy. Tyle, że spychanie zdarzeń do podświadomości jest mechanizmem obronnym organizmu po to, by mógł z tym czymś żyć. Jest nawet tak, że bardzo ciężkie przeżycia są ukryte w całkowitej amnezji. Od uświadomiemienia TAKICH zdarzeń można się bardzo mocno urazić.
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Asia w Kwietnia 17, 2006, 18:23:29
Tyle, że spychanie zdarzeń do podświadomości jest mechanizmem obronnym organizmu po to, by mógł z tym czymś żyć. Jest nawet tak, że bardzo ciężkie przeżycia są ukryte w całkowitej amnezji. Od uświadomiemienia TAKICH zdarzeń można się bardzo mocno urazić.

Wydaje mi się Weroniko , że jeśli człowiek uświadomi sobie coś co wcześniej było ukryte, a wypłynie na światło, nie pod wpływem czyjejś presji czy ingerencji tylko podczas procesu na który, wcześniej wyraził zgodę -  jesteśmy gotowi aby to przyjąć. Bolesna przeszłość pojawi się abyśmy mogli uzdrowić swoje życie, aby nam posłużyła do uwolnienia się od demonów przeszłości.

Skojarzyło mi się to z rodzeniem dziecka. Kobiety doświadczają różnego bólu w trakcie narodzin dziecka. Ból jest na możliwość  przyjęcia go przez kobietę, odpowiednio do wytrzymałości każdej. To powiedziała mi położna przyjmująca córkę na świat, kiedy ją rodziłam.

Przesyłam  /sle_caluski/
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Weronika w Kwietnia 23, 2006, 01:10:35
Pewnie, pewnie... Wspaniale jest zaleczyć ranę zamiast ponosić jej skutki przez całe zycie, ale grzebac w niej palcem...zzzzz
  Mam za sobą "nieudane" wybaczanie...tak ze trzy "nieudane".
  Moja przyjaciółka chce coś zrobić w swoim życiu. Kiedy dla niej wybaczanie to otworzenie puszki Pandory,  mówiłam: słuchaj, jeśli Ci się nie powiedzie, nie zdołasz wybaczyć,  nic sie nie stanie, nie znienawidzisz nagle bardziej, nie pogrążysz się w rozpaczy..."- czułam, że sama nie wierze w to co mówię.
  Mówisz Asiu, człowiek bezpiecznie, w swojej granicy...A co z tymi co chłoszczą siebie samych ?
  Wiele ich. Ja przynajmniej ich widzę bardzo wyraźnie. I od dziecka uwielbiam to co smutne, odrzucone, tragczne i samotne. Do tej pory wzrusza mnie pies, który jeździł koleją, nasza szkapa, Anielka - a właściwie jej pies, i ta Ulana z Kraszewskiego, co sie powiesiła :))



            na marginesie

                       I czyż to nie dążenie do śmierci ciągnie nas w dół?


     Może to zbyt górnolotne, ale jak (ten) proces może być bezpieczny kiedy nie tylko człowiek człowieka jest w stanie zabić, ale również sam siebie, i od tylu lat wychodzi mu to doskonale?
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Andrzej w Kwietnia 23, 2006, 09:45:18
     Może to zbyt górnolotne, ale jak (ten) proces może być bezpieczny kiedy nie tylko człowiek człowieka jest w stanie zabić, ale również sam siebie, i od tylu lat wychodzi mu to doskonale?

Wiesz co, z Twojej wypowiedzi wygląda że życie nie jest bezpieczne, i niestety z punktu widzenia osoby z silnym pociągiem do śmierci jest to prawda.
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Weronika w Kwietnia 23, 2006, 13:43:44
  Chociaż nie o to mi chodziło, chciałam porozmawiać o procesie wybaczania. O jego pozytywnych aspektach wiemy, a o negatywnych sie milczy. Albo obraża, uraża i odbiera jako atak. No i po co?
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Janeczka w Kwietnia 23, 2006, 15:22:42
Weroniko lubię czytać Twoje posty i zawsze mam ochotę mocno Cię uściskać, że jesteś jaka jesteś /szczera/! I taką  Cię lubię !

Czyżbyś nie pamiętała słów  Andrzeja, że w razie pojawienia się trudności związanych z wykonaniem " 4 kroku" możemy kontaktować się z Nim i prosić o pomoc.

Czy prosiłaś o pomoc ? /misiaczki_2/
Tytuł: Odp: Wybaczyłem czy nie ?
Wiadomość wysłana przez: Witchblade w Kwietnia 23, 2006, 15:51:11
8)

Weroniko,

wiesz z tego co zrozumiałam to raczej zamierzałaś porozmawiać o procesie nie wybaczenia i super, bo rzeczywiście mało tu o tym.

I to znaczy, że już znasz pozytywne skutki procesu wybaczenia.

Jeśli chodzi o proces nie wybaczenia to jest mi doskonale znany, nim wybaczyłam ojcu ponosiłam porażkę wielokrotnie [ 5 czy 4 razy ], doszło do tego, że o mało, a byśmy się wzajemnie pozabijali.

I co, okazuje się, że każdy z Nas ma inny stopień zatwardziałości serca, moje jest bardzo zatwardziałe i żeby choć trochę zmiękło musiałam dojść na sam skraj przepaści, gdzie już nie było odwrotu tylko wybaczyć albo umrzeć.

I wybaczyłam, i kurna ojciec z tego daru zrobił sobie ołtarzyk, a przecież nie wiedział co mu daję, a przecież wiedział i co dalej?, dalej to stało się niebo na ziemi pomiędzy nami.

I odszedł i nie ma go tu w tym świecie i mogłam go pożegnać bez, bez obwiniania, że mnie zostawił bo wszystko między nami, tak czuję na tę chwilę, zostało dopełnione.

A dlaczego piszę o zatwardziałym sercu moim, bo znowu jestem w procesie i wygląda na to, że nie wybaczenia.

I to dzięki Tobie Weroniko moje serce znowu drgnęło, wspominając tamten potworny czas, a więc ruszam cztery litery i idę dopełnić to co podlega wybaczeniu i nie mam pojęcia czy dam radę lecz czuję w sercu determinację.

I kurna Weroniko, sama wiesz, że przenosisz na Andrzeja swoje niepowodzenie, przeczytaj uważnie to co napisałaś i zobaczysz, a "KnołHoł" jest tylko przepisem, a nie procesem i od Ciebie Weroniko zależy jak użyjesz go w procesie.

Dzięki, przytulam do serca Twoje serce.

 /kwiatek/