WYŁĄCZNIE O WYBACZANIU > Sprawy związane z praktyką

Praktyka codziennego wieczornego wybaczania

<< < (2/4) > >>

Andrzej:

--- Cytat: Dorota w Grudnia 21, 2005, 16:24:24 ---Czy może robię coś "nie tak"? /drapanie/
--- Koniec cytatu ---
Robisz "bardzo tak" - a przy okazji wzruszasz starego "knołhoła".  /cmok/

olifka:
a dla mnie wieczory zrobiły się jakoś dłuższe, zasypiam ze łzami w oczach, i ciężko mi jest na sercu ... oddech pomoga mi się zrelaksować i nawet nie wiem kiedy zasypiam, ale czy to co robie to faktycznie wybaczanie??
 borykam się z codziennościa która dotyka moje rany ... odczuwam brak partnera, ojca dla mojej córeczki.... strasznie sama sie z tym czuje i łape się na tym że te moje wieczory to własnie jemu dedykuje i mojemu tacie który jak nikt trafia prosto w serce

om


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx xxxxxxxxxxxx

Dorota:
Wybuchło to ni z tego ni z owego, już pod koniec dnia... Ale doprowadziło do "głośnej wymiany zdań" i... chlapnięcia drzwiami aż się trochę tynku posypało z futryny ( a umiem tak, umiem... :?)
Wczoraj, poraz n-ty przekonałam się, jak cudowne narzędzie mam w ręku!!!!

Gdybym się położyła spać (nie używszy go), i usiłowała na "chama" zasnąć, "zapomnieć", zdusić w sobie, to nie wiem jak by się to skończyło.
Pewnie normalnie, w końcu bym zasnęła, a to "świństwo" znalazłoby sobie wygodną kryjówkę, odłożyło na stosiku jemu podobnych, żeby przy nadarzającej okazji wyleźć ze mnie.

Kurcze, jak się cieszę że nie "przewlokłam"tego na następny dzień, że nie umiałam wczoraj zasnąć nim nie zrobiłam z tym porządku.
Jaka wielka ulga i prawie natychmiast potem przyszedł sen... jakby w "nagrodę" :)

A na DZIŚ znowu mam "kart blansz" :mrgreen: /happy/ :mrgreen:

Magda:
Hmm, u mnie to tak dobrze nie działa...  :oops:

Pierwszy raz usłyszałam o codziennym wieczornym wybaczaniu półtora roku temu (na treningu wybaczania oczywiście :lol:). Ale jakoś mi się zapomniało... aż do następnegp treningu, na którym po raz kolejny usłyszałam o wieczornej praktyce. Było mocne postanowienie i... znów było łatwiej zapomnieć.

Ale od pewnego czasu chodzi to za mną...

Próbuję, próbuję i doszłam do wniosku, który mnie przeraził: często wcale nie chcę wybaczyć. I chociaż źle mi z tą złością to trwanie w niej daje mi władzę (?) poczucie wyższości, bo ja jestem dobra a on(a) zły (?)

W tym momencie, pisząc, uświadomiłam sobie coś ważnego –
– że moje cowieczorne próby właściwie wciąż dotyczą tego samego. Dotykam ciagle tej samej sprawy choć w różnych miejscach.

Na szczęście zdarza się :lol: – ostatnio nawet coraz częściej – że jestem w stanie wybaczyć. Potrafię przejść barierę złości i urazy i przytulić się. Łatwiej mi, kiedy osoba, której wybaczam jest blisko.

W sumie coś niewesoło to wygląda – czas zakasać rekawy i DO ROBOTY

Halinka:
Do mnie dotarło wreszcie, że mam wybaczyć tylko z DANEGO DNIA, a ja ciągle łapałam się na tym, że cofałam się do przeszłości. :x

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej