Pisze, aby podzielić się z Wami tym co się zadziało z moim wybaczaniem. Kilka tygodni temu " puściłam" moje kamyki. Zaczęłam się czuć jak bezbronne ciele, które idzie na rzeź. Więc pare dni temu znalazłam następne. Dzięki nim jestem bezpieczna. Chronią mnie, aby nie mógł mnie skrzywdzić. (I tylko znowu troche bezsenności i obsesji... :D )
Witaj Weroniko.
Odnoszę wrażenie że nie jesteś ukontentowana swoim procesem wybaczaniowym. Z Twojej wypowiedzi nasuwa się wniosek, że wybaczanie odbyło się skutecznie, ale jako takie jest raczej bez sensu.
Tematem tego wątku jest pytanie:
Po co wybaczać?
Jeśli mamy znaleźć przyczynę (a może i sposób zaradzenia) Twojego niezadowolenia, musimy zacząć od szczerej odpowiedzi na następujące pytania.- Czy pamiętasz jaki był cel twojego wybaczania?
- Z jakim zamiarem przyjechałaś na trening?
- Co dzięki procesowi wybaczania zamierzałaś osiągnąć?