WYŁĄCZNIE O WYBACZANIU > Moje wybaczanie

Moje wybaczanie

(1/7) > >>

Cordis:
Do niedawna sądziłam, że dzielenie się moimi doświadczeniami z treningów wybaczania jest swoistym nieporozumieniem, bo jak opowiedzieć, ująć w słowa, to co się przeżywa podczas tego rodzaju spotkań?
Zresztą Wybaczanie to nie tylko treningi. To także codzienne doświadczanie, gdy poczyni sie już pewne postępy w stawaniu się Człowiekiem Wybaczającym
Dziś coś we mnie pękło. Chcę o tym pisać, bo... to są doświadczenia jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne, bardzo uzdrawiające.
Byłam na 4 Treningach Skuteczego Wybaczania.
Niby dużo? Co to za skuteczność, jeśłi trzeba aż tylu spotkań?
Dla mnie w sam raz, bo powoli przygotowywały mnie do spotkania z najgłębiej schowanymi we mnie lękami, żalami, "kamieniami", które nosiałam w sercu. Gdybym zajrzała do nich 2-3 lata temu, zapewne przestraszyłabym się i uciekła. Na ostatnim treningu mogłam tak przygotowana już bezpiecznie spotkać się z tym lękiem, którego istnienie ledwo przeczuwałam, z moim poczuciem bezradności, chęci "zniknięcia", "nieistnienia", którym zostałam niejako "zarażona" na wejściu w to życie.
Było trudno, chwilami bardzo, ale wsparcie grupy i prowadzącego pomogło mi to przejść (dzięki raz jeszcze wszystkim wspólwybaczającym za troskę, gorące herbaty, Polopirynę, zachęty do robienia kolejnego kroku, cierpliwość, zrozumienie, gdy potrzebowałam być sama i za piękne towarzystwo, gdy go potrzebowałam  :D )
Zajrzałam, spotkałam się z tym wszystkim i mogłam podjąć decyzję: WYBACZAM!!!
Dziś mam już za sobą 4-ty krok. I dostałam NIC!!! :lol: A to jest najlepsze co mogłam dostać - potencjalność wszystkiego!!!
(Uczestnicy treningów wiedzą o czym piszę.)
Wczoraj pisałam w SMS- ie do Przyjaciela: KOCHAM ŻYĆ!!!  
I to jest część tego co daje Wybaczanie!!!
A na zakończenie jeszcze wiersz, który dziś do mnie przyszedł:

--- Cytat: Muriel Rukeyser ---KAMYK POŚRODKU DROGI NA FLORYDZIE
Mój syn jako małe dziecko powiedział:
Bóg to jest nic, to nie jest nawet kamień na środku drogi na Florydzie.
Wczoraj
Nancy, moja przyjaciółka, po długiej chorobie powiedziała:
Wiesz, co pomogłoby mi się dźwignąć, wydobyć z rozpaczy?
Co takiego?
Nic.
        w przekładzie Julii Hartwig
--- Koniec cytatu ---

Yarine:
Dzisiaj przyniosłam Ci  róże.
Wczoraj przyniosłam Ci mój dar
Dałam Ci  żal, rozpacz i tęsknoty.
Dałam łzy, złość i niespełnienie.
A Ty to wziąłeś,
I wróciło wszystko do niebytu.

Dzisiaj przyniosłam Ci róże
Czerwone ogniki na białym śniegu,
A kiedy jutro wróciłam
Róże nadal były świeże i płonące.
Na płatkach krople rosy
Na policzkach łzy.
I tęcza między kroplami,
Barwny most.

Więc można kochać
I nie wiedzieć o tym...
Przez lata i mogiły,
Aż do zaświatów.
Więc można czekać
I nie wiedzieć o tym...
Przez lata i mogiły
W zaświatach.
Więc może nadejść
Wybaczenie, uwolnienie
Miłość...
Więc mogę być znów
Twoją córką
Tato.

Filip:
Yarine to bardzo piękne co napisałaś. Dziękuję! Filip

Andrzej:
A ja wyściskam Cię kiedy się spotkamy - bój się  :lol:

Witchblade:
.....Kiedy wróciłam miałam wielką ochotę podzielić się
tym co wydarzyło się podczas "4 kroku", jednak, kiedy
zaczęłam pisać dotarło do mnie - jak bardzo jest to
osobiste, intymne doświadczenie.
..... Mimo to jest jeszcze we mnie na tyle chęci, że to robię.

.....Od trzeciego kroku minęło trochę czasu i jadąc na dworzec
miałam wiele wątpliwości czy jeszcze będę w stanie nawiązać
kontakt z tym co chcę wybaczyć i czy świat mnie jeszcze wspiera?
 
.....7.50 jadę samochodem, radio włączone [na codzień nie
słucham radia], i słyszę znaną melodię, a po chwili
uświadamiam sobie - przecież to "Return To Innocence".

.....I od tego zaczęło się: świat wokół mnie wypełnił sie istotami
od których dostałam wsparcie, aby to co uważam za najistotniejsze
do zrobienia w moim życiu dokonało się.

A może to ja zczęłam postrzegać to, co jest cały czas wokół mnie?

.....I tak dziś, to co niewybaczalne stało się możliwe, a na ile czas pokaże!  :D

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej